Wspomnienie po pielgrzymce do Fatimy

W poniedziałek 26.06 rozpoczęła się jubileuszowa Pielgrzymka do Fatimy. Z grupą 35 osób rozpoczęliśmy wyjazd od Mszy św. odprawionej w kościele pw. św. Stanisława Bpa i M. w Poznaniu. Umocnieni Bożym słowem i błogosławieństwem ruszyliśmy w drogę do Berlina na lotnisko Tegel. Wiele nowych twarzy oraz duże zróżnicowanie wiekowe pielgrzymów (od uczniów gimnazjum po emerytów) wcale nie przeszkadzało, aby cała grupa stała się na najbliższych osiem dni wspólnotą ludzi w drodze. Co więcej wzajemna życzliwość, otwartość pielgrzymów ułatwiały kontakty. Po szczęśliwym locie przywitała nas słoneczna i upalna stolica Hiszpanii – Madryt. Po wcześniejszych dość przekropnych dniach w Polsce spacerowaliśmy po centrum miasta skąpanym w słońcu.

Wieczorem dotarliśmy na pierwszy nocleg. Hotel był położony na obrzeżach Avili. Po smacznej kolacji i instalacji w pokojach skorzystaliśmy z wieczornego spaceru. W tle prezentowały się nam mury średniowiecznego miasta.

Rankiem po śniadaniu przenieśliśmy się jakby do innego świata. Przekroczywszy kompleks średniowiecznych murów obronnych spacerowaliśmy po zabytkowym starym mieście. Miasto położone na wzgórzu skrywa wśród krętych uliczek kościół wzniesiony nad domem rodzinnym św. Teresy Wielkiej. W chwili przerwy kosztowaliśmy słodkich yemas – ulubionych słodyczy św. Teresy z Avila. Trudno je właściwie nazwać ciasteczkami; bardziej odpowiednią nazwą byłyby pralinki, trufelki. Przygotowane z żółtek i dużej ilości cukru znalazły swoich koneserów. Tym co wielu „ratowało życie” była oczywiście kawa.

Ruszyliśmy w dalszą drogę przemierzając Hiszpanię ku północy do Oviedo. przejechawszy Góry Kantabryjskie dojechaliśmy do Asturii. Zielone wzgórza w niczym nie przypominają typowego hiszpańskiego krajobrazu. W nadmorskim Gijon, udaliśmy się na plażę. Najdzielniejszym spośród nas nie przeszkadzał nawet ulewny deszcz, aby wejść do morza.

Również Oviedo z katedrą i starówką urzeka swoim klimatem. Największe wrażenie zrobił na nas targ rybny. Po Mszy św. można było indywidualnie zajrzeć w różne zakamarki miasta by znów zasmakować pysznej kawy. Dalej ruszyliśmy na Plażę Katedr. Podziw budziły łuki skalne dochodzące nawet do 30 metrów wysokości, które do złudzenia mogą przypominać katedry. Tam też co odważniejsi próbowali owoców morza. Podekscytowani dzielili się wrażeniami smakowymi. Mówili, że było warto. Na nocleg dotarliśmy do Santiago de Compostela.

Rankiem ruszyliśmy na Finisterra, dawniej uważany za najdalej wysunięte miejsce świata. Niejednemu z nas zamarzyło się, a może kiedyś tak za wielką wodę… Dalszą część dnia poświęciliśmy na zwiedzanie Santiago de Compostela. Od setek lat niezmordowani pielgrzymi pieszą kilkuosobowymi grupami lub samotnie przemierzają dawne szklaki, aby odnaleźć siebie. Ciekawe, że szklakiem jakubowym wędrują nie tylko ludzie wierzący.

Z nadzieją na lepszą bezdeszczową już pogodę i choć trochę słońca ruszyliśmy w okolice Bragi. Tego dnia doba wydłużyła się nam do 25 godzin (zmiana strefy czasowej). Sanktuarium Dobrego Jezusa z Góry imponuje dziesiątkami schodów wkomponowanych w eleganckie tarasy.

Popołudniu dotarliśmy do Fatimy. Po nabożeństwie drogi krzyżowej odwiedziliśmy Aljustrel, miejscowość trójki Pastuszków, którym objawiła się Matka Boża. Wieczorem, pomimo bardzo rześkiego powietrza uczestniczyliśmy w modlitwie różańcowej oraz procesji na terenie Sanktuarium. Różaniec odmawiany w 10 językach świata uprzytomnił nam, że Kościół to jedna rodzina dzieci Bożych.

Sobotni poranek poświęcaliśmy na poznanie i zwiedzenie sanktuarium. Dalej wybraliśmy się do Nazare, aby spędzić trochę wolnego czasu na plaży. Znów było się trzeba wykazać odwagą kąpieli w rześkim oceanie, ale było warto. Wieczorem uczestniczyliśmy w Mszy św. na terenie Bazyliki Różańcowej a później w różańcu i procesji. Ten dzień umocnił nas na ciele i na duchu. Przecież człowiek to ciało i duch.

W niedzielę razem z kilkudziesięcioma grupami Polaków uczestniczyliśmy we wspólnej Mszy św. bazylika grzmiała nabożnym śpiewem i modlitwą wielu naszych rodaków. Tego dnia wyruszyliśmy do Lizbony. Kolejna europejska stolica i jej osobliwości. Zabytki, katedra, Klasztor Hieronimitów, a wszystko osłodzone smakiem Pasteis de Belem, tradycyjnych portugalskich ciasteczek. W urokliwej kawiarni smakowaliśmy słodkości znów popijając je doskonałą kawą. Później już tylko droga powrotną przez Madryt, Berlin do domu.

To bardzo subiektywne spojrzenie na naszą pielgrzymkę. Przeżyć duchowych jest jeszcze więcej. Niech pozostaną jednak w sercach pielgrzymów i na świadectwo tym, z którymi dzielą się osobiście.